Szymon Dyrlaga wpis utworzony wpis edytowany
Webinary vs darmowe narzędzia – co i kiedy wybrać?
Powrót do listy wpisówPopularność szkoleń online, zwanych webinarami, rosła już od kilku lat. Teraz, kiedy wiele firm pracuje zdalnie, a sprzedaż jeszcze bardziej przenosi się do sieci, zainteresowanie tą formą jest w szczytowym momencie. To samo można powiedzieć o transmisjach prowadzonych na żywo za pośrednictwem social mediów czy wideokonferencjach na Skypie, Messengerze i podobnych, często darmowych aplikacjach. Rozstrzygnijmy raz na zawsze, czym te narzędzia się różnią i po które z nich sięgnąć w określonej sytuacji.
Webinary czy transmisje live?
Zacznijmy pokojowo, a mianowicie od tego, co je łączy. Celem zarówno webinarów, jak i transmisji live za pomocą Facebooka czy innych mediów społecznościowych często jest zgromadzenie jak największej widowni i zaangażowanie jej w komunikację marki. I oba się do tego świetnie nadają. Co prawda w branży często mówi się, że webinary są do poważnych szkoleń, przekazywania wiedzy i sprzedaży, a live’y mają bardziej rozrywkowy charakter (w końcu większość ludzi wchodzi na Facebooka, Instagrama czy YouTube dla rozrywki), ale nie musi to być standardem.
Druga wspólna cecha - interakcja na żywo z publicznością. Prowadzący może czytać komentarze i pytania od słuchaczy i od razu na nie odpowiadać. Dzięki temu ma na bieżąco feedback oraz wie, jakie tematy warto poruszyć, by zadowolić uczestników.
Na tym podobieństwa się kończą, przejdźmy więc do różnic. Podzieliłem je na kilka obszarów.
Dostępność
Do transmisji live może dołączyć w dowolnej chwili każdy użytkownik danej platformy, natomiast na webinar trzeba się wcześniej zapisać. Jeżeli myślisz, że jest to porównanie na korzyść tego pierwszego, to srogo się mylisz!
Po pierwsze z Facebooka, który i tak jest najpopularniejszym spośród mediów społecznościowych, korzysta mniej osób niż ze skrzynek mailowych (a rejestracji na webinar dokonuje się poprzez podanie adresu email). Na świecie jest 2,5 miliarda kont na Facebooku, ale skrzynek elektronicznych używa aż 3,9 miliarda internautów (choć obie liczby robią wrażenie, różnica jest naprawdę ogromna). A jak to wygląda na naszym rodzimym podwórku? Na Facebooku jest około 16 milionów Polaków, podczas gdy z poczty mailowej korzysta blisko 29 mln. Pamiętaj więc, że wybierając któreś z mediów społecznościowych do przeprowadzenia relacji, nie dotrzesz do wielu osób, które mogłyby być zainteresowane Twoim komunikatem, bo po prostu nie posiadają założonego konta.
Oczywiście niektóre narzędzia do webinarów też powodują ograniczenia, gdyż wymagają od uczestników zainstalowania specjalnego oprogramowania czy aplikacji, a to może zniechęcić. Wiem po własnym przykładzie. Na szczęście jeśli korzystasz z Webinarów od FreshMaila, Twoi uczestnicy muszą mieć jedynie dostęp do internetu i przeglądarkę.
Po drugie konieczność rejestracji na webinar jest czymś, na czym naprawdę skorzystasz. Dzięki niej możesz:
- wysyłać automatyczne przypomnienia o wydarzeniu do zapisanych osób, dzięki czemu więcej osób będzie Cię oglądać;
- zebrać zgody na komunikację marketingową i powiększyć swoją bazę mailową;
- pozostać w kontakcie z uczestnikami i jeszcze bardziej przybliżać ich do swojej marki przy pomocy email marketingu;
- przesłać nagranie z webinaru do osób, które się zapisały, lecz nie mogły uczestniczyć.
Tymczasem internauci oglądający relację live po jej zakończeniu po prostu znikną z Twojego pola widzenia. Co więcej zyskując nowych subskrybentów w bazie mailowej, masz większą szansę na wypromowanie kolejnych webinarów. Według danych email odpowiada za 57% rejestracji.
Zaangażowanie
Webinary promuje się często tydzień lub dwa przed wydarzeniem, by wszyscy zainteresowani mogli się z wyprzedzeniem zarejestrować i przede wszystkim zarezerwować sobie czas. W efekcie, jak wynika ze statystyk, zdecydowana większość uczestników pozostaje do samego końca i zadaje interesujące pytania.
Co do live’ów - sam nieraz oglądałem świetne transmisje na żywo (tu ukłony choćby dla pisarza Jakuba Żulczyka czy siatkarza Karola Kłosa), od których trudno było się oderwać. Mimo to dużo ciężej jest utrzymać zaangażowanie widowni niż w przypadku webinarów. Raz, że do live’ów często dołączają ludzie, którym akurat Facebook czy Instagram wyświetlił, że taka relacja się odbywa. Wchodzą z ciekawości, ale z powodu braku czasu nie mogą brać udziału w całości. Dwa, że miejsca, w których się odbywają, nie sprzyjają zaangażowaniu. Media społecznościowe co chwilę podpowiadają coraz to nowsze treści, przez co niełatwo jest się skupić wyłącznie na relacji.
Ponadto większe zaangażowanie podczas webinarów wynika z funkcji, jakie do dyspozycji mają prezenterzy, ale o tym poniżej.
Liczba prezenterów i obraz
Tutaj sprawa jest prosta. Media społecznościowe sprzyjają relacjom prowadzonym przez jedną osobę. Prowadzący udostępnia widok ze swojej kamery, a ta zazwyczaj skierowana jest na jego twarz.
Webinary umożliwiają prezentację treści nawet przez 30 prezenterów. A ci mogą nie tylko mówić do kamery, ale też udostępniać swój ekran (lub jego część), a także mają do dyspozycji wiele innych interesujących funkcji. Mogą korzystać np. z:
- whiteboardu (czyli po prostu tablicy do rysowania);
- wyświetlania uczestnikom ankiet i testów w trakcie szkolenia;
- odtwarzania filmów z YouTube czy Vimeo;
- pokazywania baneru promocyjnego
i innych :)
Nagrania
Zarówno po relacji live i po webinarze masz dostępne nagranie. Różnica jednak jest taka, że w tym drugim wypadku możesz je bez problemu pobrać z systemu i edytować (np. przyciąć wstęp i zakończenie, skrócić, dodać napisy itd.) zanim trafi ono do odbiorców czy na platformy z wideo. Nagrania ze szkoleń online warto udostępniać w swoich kanałach lub nawet je monetyzować (!). Jeżeli są na naprawdę wysokim poziomie merytorycznym, to dlaczego nie? Poniżej przykład od Pani Swojego Czasu, która sprzedaje dostęp do nagrań ze swoich webinarów:
Moderacja komentarzy
Prowadząc webinar czy live, nie zawsze będziesz w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania w komentarzach lub wyłapać, czy wśród komentujących nie znajdzie się ktoś, kto pisze obraźliwe treści. Stąd ważna jest moderacja czatu, a taką posiadają platformy do webinarów oraz YouTube Live, ale już nie Facebook czy Instagram.
Webinary kontra darmowe narzędzia do wideokonferencji
Tutaj nie będę rozpisywał się tak, jak w przypadku live’ów, bo nie mam zamiaru przekonywać Cię, że warto wykupić dostęp do webinarów, by rozmawiać online ze znajomymi lub członkami niewielkiego zespołu w pracy. W końcu do tego służą darmowe programy i aplikacje, jak: Hangouts czy Messenger. Z pewnością nie są przeznaczone do prowadzenia szkoleń online o szerokim zasięgu, ponieważ dopuszczają one kolejno 25 oraz 6 aktywnych uczestników spotkania.
Jeżeli liczba ta ma być większa, wiele osób wybiera Skype (chyba najbardziej popularny komunikator do rozmów wideo), który umożliwia grupowe rozmowy nawet do 50 osób, daje możliwość udostępniania i nagrywania ekranu czy korzystania z czatu. Natomiast ja zachęcam Cię do przetestowania naszych webinarów i porównania jakości spotkań firmowych z tymi prowadzonymi na Skype, zwłaszcza jeśli planujesz też wdrożyć w firmie prowadzenie szkoleń online. Dlaczego? Przy spotkaniach w kilkadziesiąt osób jakość połączenia jest wciąż bardzo przejrzysta i nic się nie zacina (na co skarży się wielu użytkowników Skype). Do tego dochodzą dodatkowe funkcje oraz nagrania w jakości Full-HD. Wszystko więc zależy od Twoich potrzeb :)